Z pozoru drobny fakt, iż wystawa Diane Severin Nguyen bierze swój tytuł od fotografii, której na niej brakuje (Between Two Solitudes, 2019), mówi nadspodziewanie wiele o charakterze jej twórczości w ogólnym sensie. Dopracowane w szczegółach i skondensowane obrazy fotograficzne Nguyen pokazują zawsze tylko fragment tajemniczej całości (ta z kolei, jak zdradza artystka, zazwyczaj mieści się w dłoni); posiadają co prawda hipnotyczny potencjał i magnetyczne oddziaływanie, ale – także przez skromne rozmiary – nie narzucają się widzowi, pozostawiają wolną przestrzeń i intrygujące pytania.

Sama artystka, umykając szufladkom dyscyplin, raczej używa fotografii niż jest fotografką – podobnie jak nie jest rzeźbiarką ani malarką, mimo oczywistych rzeźbiarskich i malarskich aspektów jej prac. Niechęć do definicji wydaje się siłą napędową artystycznych poszukiwań Nguyen a u jej podstaw stoi brak zaufania do języka, władzy nazywania i stabilnego stanu rzeczy. W efekcie mamy do czynienia z dziełami sztuki o niejasnym statusie, zarówno pod względem medium jak i treści. Prowizoryczne formy, złożone z różnorodnych elementów – cielesnego, roślinnego lub syntetycznego pochodzenia – zostają uchwycone migawką aparatu fotograficznego, często na chwilę przed rozpadem. Wyraźny jest tu melancholijny trop. Nie przedstawiając materialnego konkretu fotografie Nguyen wprawiają w ruch percepcję, która domaga się aby rozpoznawać i klasyfikować, tymczasem prace te wywołują myśli i uczucia pokrewne słuchaniu dziwnych nieokreślonych dźwięków, i prawdopodobnie powinny pozostać niezdefiniowane i niezidentyfikowane.